OFICJALNA STRONA KLUBU PIŁKARSKIEGO GKS TYCHY
BETCLIC 1 LIGA

Koniec pięknej historii. Maciej Mańka odchodzi z Tychów

2023-06-06
Krzysztof Trzosek

Człowiek o trójkolorowym sercu, który nigdy nie bał się ciężkiej pracy i z poświęceniem walczył dla swojego ukochanego klubu. Stadion był zawsze dla niego drugim domem, a GKS Tychy traktował niemal jak rodzinę.

Maciej Mańka był z klubem na dobre i na złe. Jego droga na trójkolorowym szlaku rozpoczęła się na czwartoligowych boiskach w 2007 roku. Kilka miesięcy później zaliczył swój pierwszy awans z GKS-em Tychy i jak się później okazało nie ostatni.

Maciej Mańka, to super chłopak. Grał u mnie jako ofensywny pomocnik i nie rozumiem dlaczego występował teraz w obronie. Bardzo dobry technik, szybki i waleczny. Na pewno łatwiej gra się z przodu niż w obronie. Są inne nawyki, zachowania, ale na pewno Maciej podobał mi się teraz w obronie. Potrafił się podłączyć i widać u niego duże umiejętności w ofensywie. - mówi Henryk Hojeński, jeden z trenerów Macieja Mańki.

Jego talent bardzo szybko dostrzegli przedstawiciele ekstraklasowego Górnika Zabrze. Po sezonie spędzonym przy Roosvelta ponownie trafił jednak na Edukacji 7.

Czuje się bardzo dobrze z tym, że wracam do Tychów. Nie traktuje tego jako degradacji. Chcę pomóc klubowi w osiągnięciu wiadomego celu i zrobię wszystko, żeby klub osiągnął awans - mówił w swoim pierwszym wywiadzie, Maciej Mańka.

"Maniol" słowa dotrzymał i kilka miesięcy później świętował z drużyną awans do pierwszej ligi. W kolejnym sezonie znowu był wiodącym zawodnikiem i ponownie trafił do Górnika Zabrze. Tym razem w ekstraklasie zadomowił się jednak na dłużej. Na Edukacji ponownie zawitał w rundzie wiosennej sezonu 2015/16. GKS Tychy grał wtedy w drugiej lidze i cel ponownie mógł być tylko jeden.

Cieszę się z kolejnego powrotu do Tychów. Znam część zawodników, pozostali przyjęli mnie bardzo dobrze. Naprawdę czuję się tutaj znakomicie i moim celem jest tylko wygrywanie - zaznaczał "Maniol" po powrocie do Tychów.

Maciej Mańka był prawdziwym talizmanem klubu, bo po kilku miesiącach znowu mógł cieszyć się z awansu na zaplecze ekstraklasy.

Tychy są moim domem i nie wyobrażam sobie, żebym mógł grać w innym klubie - mówił wychowanek tyskiego klubu.

W kolejnych sezonach był wiodącą postacią zespołu i z reguły był pierwszym wyborem trenerów. Na boisku twardy i nieustępliwy, ale poza murawą jego największym rywalem były kontuzje. Zawsze jednak wychodził z nich zwycięsko i wracał do gry.

Chciałbym podziękować Maćkowi za pomoc w trakcie mojej kontuzji z kolanem. Na pewno wziąłem od niego dużo rad, które mi często przekazywał, dlatego na koniec jego drogi w GKS Tychy chciałbym mu życzyć przede wszystkim zdrowia. - podkreśla Miłosz Pawlusiński, pomocnik GKS-u Tychy.

Maćkowi życzę przede wszystkim zdrowia, żeby nie miał już żadnych problemów z kolanami czy achillesami. Myślę, że on jeszcze pokaże swoją wartość i na pewno sobie poradzi. Jak już nie na boisku, to na pewno może spróbować w trójboju siłowym, bo motorycznie jest to po prostu "maszyna"- dodaje Krzysztof Wołkowicz, obrońca GKS-u Tychy.

"Maniol" bardzo często zostawał po treningach i pracował na siłowni. Kapitanem był nie tylko na boisku. W szatni udzielał porad młodszym zawodnikom, a dla starszych był niemal jak brat.

Był moim współlokatorem podczas meczów i zgrupowań. Jak tylko byliśmy zdrowi i gotowi do meczu, to zawsze byliśmy razem w pokoju. Na pewno wytworzyła się przyjacielska relacja i trochę spędziliśmy razem czasu. Życzę mu jak najlepiej, ale przede wszystkim, żeby dalej grał. Na zakończenie kariery jest jeszcze za wcześnie. - dodaje Konrad Jałocha, bramkarz GKS-u Tychy.

W trakcie całej swojej bogatej trójkolorowej karierze rozegrał łącznie 329 meczów w których zdobył 32 bramki. Przez wszystkie lata zapracował sobie na miano żywej legendy klubu, która może być teraz wzorem dla młodszych pokoleń.

"Maniol" - dziękujemy za wszystko i życzymy powodzenia w dalszej karierze.

Udostępnij materiał: