OFICJALNA STRONA KLUBU PIŁKARSKIEGO GKS TYCHY
BETCLIC 1 LIGA

Trener i kapitan w ogniu pytań dziennikarzy

2025-02-13
Dawid Dreszer
KP GKS Tychy

Już w najbliższą niedzielę nasi piłkarze wrócą do ligowej rywalizacji. Przez ostatnich kilka tygodni wraz ze sztabem ciężko pracowali, by wiosną pokazać się z jak najlepszej strony i zrehabilitować się za ciężki początku sezonu. Przed pierwszym meczem trener Artur Skowronek oraz kapitan Nemanja Nedić spotkali się z dziennikarzami. Trudnych pytań nie brakowało.

Samopoczucie po zimowych przygotowaniach.

Jest bardzo dobre. Niezmiernie cieszy mnie zdrowie w szatni i zaangażowanie piłkarzy w okresie przygotowawczym. Zdecydowanie nie byli przez nas oszczędzani, wchodzili na bardzo wysokie obroty. Cieszę się, że każdy z nich jest niemalże w stu procentach gotowy na inaugurację.

O co GKS będzie grał na wiosnę?

O to, żeby sprostać oczekiwaniom kibiców. Myśląc o głównym celu, który stawiany był przed sezonem, czyli awansie do ekstraklasy, on bardzo mocno się oddalił. Nie wszystko było w porządku i na odpowiednim miejscu. Potrzebowaliśmy czasu, żeby zatrybić, ale stawka zdążyła znacznie uciec. Celem nadal będzie, żeby starać się walczyć i być blisko tej czołowej szóstki. Wiemy, że jest to dzisiaj aż dwanaście punktów – bardzo dużo. Ale ja wierzę w serię, bardzo mocno wierzę w naszą drużynę i dobry początek rundy, który będzie kluczowy, żeby mówić, czy ten sezon jest już stracony w kontekście walki o ekstraklasę, czy nie. Tak to odbieram. Jesteśmy bardzo ambitni oraz głodni tego, żeby naprawić sytuację. Zdajemy sobie sprawę, że jest ona trudna.

Warta Poznań dobrym przeciwnikiem na początek?

Niezależnie od rywala – nasze nastawienie będzie identyczne. Nie patrzymy na rozkład, bo do każdego przeciwnika podchodzimy z profesjonalizmem i dużym szacunkiem. To będzie wymagający mecz, jak każdy inny w tej lidze. Terminarz nie ma dla nas żadnego znaczenia.

Pierwsze cztery mecze na wiosnę GKS Tychy zagra z drużynami z dołu tabeli, trzy podejmie przy Edukacji. Czy dorobek poniżej dziesięciu punktów w tych spotkaniach będzie rozczarowujący?

Naprawdę nie postrzegam tej sytuacji w taki sposób. Nie będziemy dopisywać punktów przed pierwszym gwizdkiem i kalkulować, czy dziesięć punktów nas zadowoli. To złe myślenie – z perspektywy mojej i piłkarzy – bo wtedy nie szanujemy przeciwników, uważając, że dziesięć punktów nam się należy. Chociażby Stal Stalowa Wola pokazała pod koniec rundy, że jest w stanie pokonać Ruch Chorzów. Transfery, których dokonali zimą ci konkretni rywale, wysyłają jasny sygnał, że się zbroją. To jest piłka nożna, która może pokazać różne oblicza. Ja jestem młodym, ale już doświadczonym trenerem, i wiem, że takie podchodzenie do sytuacji nie jest dobre. Będziemy rozczarowani, bo chcielibyśmy zgarnąć komplet punktów. Bo takie mamy nastawienie, żeby wygrywać w każdym meczu. To jest niebezpieczny terminarz. Wielu tak to odbiera, że będzie łatwo, a ja jestem przekonany, że łatwo nie będzie.

Brak zagranicznego zgrupowania.

Podszedłem ze zrozumieniem do tej sytuacji. Ja dziękuję zarządowi, że mieliśmy przynajmniej mini zgrupowanie w Polsce, gdzie mogliśmy trochę poszukać odskoczni i drużyna złapała nieco inny bodziec, dalej ciężko pracując. Oczywiście, w Turcji byłoby nam łatwiej pod tym względem, że szybciej wyszlibyśmy na naturalne boiska. To było kluczowe. Nie mam wpływu na to, co było wcześniej, dlatego zaakceptowałem decyzję zarządu, podkreślając tutaj jego zrozumienie, że potrzebowaliśmy chociaż kilku dni spędzonych gdzieś indziej, niż tutaj na naszych obiektach.

Nowe rozwiązania w trakcie tego okresu przygotowawczego.

Filozofia jest ta sama, pogłębiona o moje doświadczenia. Jest nowy trener przygotowania fizycznego, z którym bardzo dużo rozmawiałem zanim do nas dołączył. To się zgrywało z moim myśleniem o piłce. Więcej organizowanych było ćwiczeń bez piłki. W moim odczuciu drużyna potrzebowała tego, żeby sprostać wymaganiom w lidze, gdzie chcemy grać wysokim pressingiem oraz mieć dużą powtarzalność sprintów. W trakcie przygotowań oczywiście było mnóstwo ćwiczeń z piłką. 

Uważam, że ta drużyna potrzebowała czasu. Największym pozytywem jest to, że nikt od nas nie odszedł. Że dostaliśmy duży kredyt zaufania w postaci wyjścia z kryzysu pod koniec roku i kontynuowania tego w okresie przygotowawczym. W tej naszej grupie ludzi pojawiła się jeszcze większa solidność. Podtrzymuję to, co mówiłem wcześniej, że jeżeli miałby ktoś do nas dołączyć, to musiałby to być zawodnik, który z miejsca wskoczyłby do wyjściowego składu. Takiej opcji nie mieliśmy.

Brak bramkostrzelnego napastnika, a stan zdrowotny Woudstry.

Nie ma szans, żeby był do naszej dyspozycji w lidze. Leczy się dalej indywidualnie. Natomiast ja nie uważam, że naszym problemem był napastnik. Problemem tej drużyny, jako całej grupy ludzi, było finalizowanie akcji. Tych sytuacji, których z tygodnia na tydzień kreowaliśmy coraz więcej. Nie obarczałbym tutaj Bartka, Daniela czy innych zawodników, którzy mieli okazję grać na tej pozycji. Nie mieli oni aż tylu okazji, żebyśmy mogli powiedzieć, że zawalili i przez to nie dopisaliśmy punktów w tabeli. Nie obarczam odpowiedzialnością za nieskuteczność tylko „dziewiątek”, ale cały zespół. Jak widać, Budnicki ma cztery gole – stoperów także chcemy uruchamiać w polu karnym. Nemanja też to będzie robił, jest uwolniony, żeby strzelać gole. Tak to widzę.

Czy w rundzie wiosennej zobaczymy Nemanję Nedicia w formie sprzed roku?

Nemanja Nedić: Zobaczymy. Czuję się dobrze. Uważam, że każdy, kto wyjdzie na ten pierwszy i kolejne mecze, jest gotowy, żeby zrobić to, czego oczekuje od nas trener. Jestem gotowy na wiosnę, za mną dobrze przepracowany okres przygotowawczy z drużyną. Mieliśmy mnóstwo takich bodźców, żeby odpowiednio te baterie naładować. Jesteśmy gotowi.

Gra z wykorzystaniem bramkarza.

Wiadomo, że w okresie przygotowawczym ćwiczymy pewne rzeczy, które później chcemy przełożyć na ligę. Mamy bramkarza, który bardzo dobrze gra nogami. Chcemy z tego korzystać. Oczywiście, zdarzają się błędy, ale wydaje mi się, że wynikały one głównie z warunków. Nie zawsze pozwalały nam na takie rozegrania, jakie mieliśmy w założeniach. To specyfika zimowych przygotowań.

Dalekie wykopy Marcela Łubika. Czy będą częściej wykorzystywane?

Każdy z naszych bramkarzy potrafi wykopać piłkę dokładnie i daleko. Jeśli jednym zagraniem możemy przenieść się pod pole karne przeciwnika i mieć stuprocentową sytuację, to jasne, że tego chcemy. Trochę skorygowaliśmy nasze ustawienie, żeby Panowie i kibice widzieli tego więcej. Piłkarze sami czują, że czasami pod presją nie jest potrzebne dalsze rozgrywanie piłki krótko, tylko uruchomienie konkretnej struktury, żeby robić to częściej. Stosowaliśmy to w sparingach i treningach. O temacie budowania przewagi z wykorzystaniem bramkarza moglibyśmy rozmawiać długo. Myślę, że w tę stronę generalnie zmierza piłka. Jeżeli ma się w bramce taki potencjał, jaki mamy my, grzechem byłoby z niego nie korzystać. Myślę, że jest bardzo trudno założyć pressing, wykorzystując opcję z przewagą bramkarza. Oczywiście, musi być to odpowiedzialne. Po to były sparingi, żeby obrońcy i bramkarze to czuli. Żeby timing był odpowiedni. To ma być efektywne, nie efektowne, ale chcemy to połączyć i rozwijać piłkarzy.

Czy środek pola będzie budowany na grze Jakuba Bierońskiego?

Uważam, że cała drużyna poszła do przodu. Jestem zadowolony z tego, że piłkarze wzajemnie sobie zaufali, ale także nam – trenerom. Kuba jest jednym z wygranych tej wspólnej współpracy, tak bym to określił. Jednocześnie obok niego jest wielu zawodników, którzy również robią krok do przodu – Ertlthaler wygląda zupełnie inaczej, Machowski wraca, Kurtaran coraz lepiej czuje się w szatni, Szpakowski bardzo dobrze funkcjonuje. To mnie cieszy. Każdy z nich ma oczywiście jeszcze rezerwy. Kuba jest odbierany z tego powodu, że był już tutaj długo, a nie był odpowiednio pokazywany. Widać taki duży kontrast. Na pewno piłka klei mu się do nogi, ma umiejętności. Każdy piłkarz czuje się dobrze wtedy, kiedy gra. Kuba też siebie tym napędza. Z tygodnia na tydzień czuje tę pewność siebie bardziej i bierze w środku pola odpowiedzialność na swoje barki. To jest naturalne, ale myślę, że cały zespół jest tak blisko siebie, że każdemu jest dziś trochę łatwiej.

Sytuacja zdrowotna Krzysztofa Machowskiego i innych piłkarzy.

Tak jak sygnalizowały to nasze media klubowe, zawodnicy, którzy mieli rekonstrukcję więzadeł, są daleko od kadry meczowej. Machowski wróci do nas najwcześniej w kwietniu. W tym kontekście, że będzie w pełnym treningu z drużyną. Być może w maju jakieś minuty złapie. Nie chciałbym nakładać mu większej presji. Potrzebuje czasu. A Yannick Woudstra i Mamin Sanyang nie będą już do naszej dyspozycji w tym sezonie. Trenują indywidualnie.

GKS Tychy jesienią był w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o wykonywanie tzw. podań przelotowych. Różnie bywało ze skutecznością. Czy to był główny aspekt, na który kładziono nacisk w trakcie okresu przygotowawczego?

Staraliśmy się dać piłkarzom takie środowisko meczowe w treningu. Tych przeciwników w polu karnym było mniej lub więcej po to, żeby nasi zawodnicy potrafili podejmować dobre decyzje pod presją. Zgadzam się, że tej progresji gry jest coraz więcej, ale nie mamy z tego konkretów i liczb. Musieliśmy na to położyć spory nacisk. Nemanja jest obrońcą i może potwierdzić, że stosunkowo mało czasu poświęcaliśmy na grę obronną. Nie dlatego, że nie chcemy tego robić, ale dlatego, że mamy to na bardzo wysokim poziomie. Trzeba było odświeżyć tylko małe rzeczy, żeby zachować stabilność. Koncept mocno oparty był na grze blisko pola karnego przeciwnika i nie chodzi tylko o napastników.

A więc futbol totalny?

Struktura będzie typowa, ale nie pozycje. Dla mnie jest ważne, aby był zachowany balans. Cieszę się, że Nemanja to podkreśla, bo to uruchamiamy w odprawach, treningach i grach kontrolnych. Chcemy sprawiać problemy przeciwnikowi w jego polu karnym. Balans musi być jednak zachowany, żebyśmy to my nie mieli problemów. Kontrola kontrataku cały czas przejawia się na treningu. To takie jedno z dużych haseł w szatni, że to już jest łapane, między innymi przez środkowych pomocników, którzy pilnują pozycji, przez co nie ma luki między formacjami. To dla mnie jest ważne.

Skład na niedzielny mecz.

Mamy już tę jedenastkę blisko. Piłkarze też to czują, codziennie walczą o swoją pozycję i hierarchię w wyjściowym składzie. Takim jestem trenerem, na tu i teraz tak to analizujemy z trenerami. Ale cały czas drzwi są otwarte.

Kto może być odkryciem rundy wiosennej w GKS-ie?

Ja bardzo wierzę, może nie w głębie składu, ale w to, że ta hierarchia w wyjściowej jedenastce nie będzie stabilna, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Że ci chłopcy będą napierać na skład. Kuba Bieroński w tym środku pola wcale nie będzie miał łatwo – gramy w takiej strukturze, że możemy rotować zawodnikami w pionie, w obie strony. To jest plus całej sytuacji naszej drużyny, myśląc o tym, że nie ma transferów. Pobudzamy kolejnych zawodników i to widać. Nie chcę tutaj rzucać nazwiskami, ale wielu – chociażby u Teo Kurtarana – widzi bardzo dużo indywidualnie. Będzie potrzebował czasu, bo są w nim rezerwy, ale właśnie między innymi on będzie napierał na ten pierwszy skład.

Praca nad stałymi fragmentami gry.

Szukaliśmy stabilizacji przy stałych fragmentach, szczególnie w obronie. Jesteśmy wierni swoim zasadom, w defensywie za tę kwestię odpowiada trener Bartek Kowalczyk, który świetnie wykonuje swoją pracę. W ataku postawiliśmy na trzy schematy, dwa już mocno opanowane, trenowane w trakcie gier kontrolnych. Zdecydowaliśmy ze sztabem, że będziemy to robić w formie tzw. bitwy stałych fragmentów po pierwszych i drugich połowach sparingów. Chcieliśmy odwzorować warunki meczowe. Kilka goli padło, poprawiły się dośrodkowania, ale i wiara w to ustawienie. To jest kluczowe – pozytywne nastawienie i walka o pozycje.

Julius Ertlthaler dobrze odnalazł się w nowej strukturze. Czy na wiosnę poprawi statystyki?

Chciałbym bardzo, żeby poprawił je „Julek”, ale i każdy zawodnik, który ma dawać kluczowe podania z boku czy ze środka. Między innymi „Nema”, bo tak też chcemy grać. „Szpaka” też musimy w tym uruchomić. Generalnie wszystkich graczy blisko pola karnego. To jest taki cel, żeby nie narzucać presji tylko „Julkowi”, ale żeby każdy brał odpowiedzialność, za to co sobie wykreujemy. Każdy z tych piłkarzy ma w sobie rezerwy. Na razie te liczby są zwyczajnie słabe i mamy z czego się odbijać.

Żądza rehabilitacji na wiosnę.

Nemanja Nedić: Jesteśmy tego głodni. Uważam, że już końcówka rundy jesiennej pokazała, że możemy grać do przodu i dobrze czujemy się w pressingu. Chcemy to potwierdzić na wiosnę.

Udostępnij materiał: