OFICJALNA STRONA KLUBU PIŁKARSKIEGO GKS TYCHY
BETCLIC 1 LIGA

Z kart historii - Rekordowi bramkarze

2025-07-04
Łukasz Sobala i Sławomir Skowroński
Łukasz Sobala

W amerykańskim sporcie statystyki to nie dodatek – to język, którym mówi się o grze. Liczby rządzą wszystkim od boiska, przez biura menedżerów, aż po trybuny pełne kibiców. W Polsce nie zawsze mają aż taką moc, ale są tacy, którzy je kochają. Dwóch takich pasjonatów mieszka w Tychach – Łukasz Sobala i Sławomir Skowroński. To właśnie oni stworzyli zestawienie bramkarzy z największą liczbą ligowych występów w barwach Górniczego Klubu Sportowego. Przed Wami trzej rekordziści – bramkarska elita.

Numer 3 – Ryszard Miernik

Nasze zestawienie otwiera Ryszard Miernik, który w trójkolorowych barwach rozegrał 155 ligowych meczów, z czego aż 51 zakończył z czystym kontem! Oznacza to, że średnio co trzeci mecz kończył bez puszczonego gola. Te liczby osiągnął w latach 1977–1987.

Do GKS-u Tychy trafił z Unii Bieruń Stary w wieku 25 lat. Na „dzień dobry” wszedł do zespołu, który chwilę wcześniej występował w ówczesnej I lidze. – To była jeszcze ta wielka drużyna, która rok wcześniej wywalczyła wicemistrzostwo Polski i grała w europejskich pucharach. Ogaza, Piechaczek, Trójca, Potrawa, Cebrat, Anioł i inni. To była dla mnie wielka przyjemność, że zostałem zaakceptowany przez takich piłkarzy, że pozwolono mi grać. Szkoda, że w tym sezonie, po spadku z ekstraklasy, nie awansowaliśmy od razu z powrotem. Wydaje mi się, że tego sezonu – tej właśnie niewykorzystanej przez drużynę i trenera Aleksandra Brożyniaka szansy – z perspektywy lat żałuję najbardziej – wspominał były bramkarz na łamach tygodnika Echo w 1994 roku (pisownia oryginalna).

Ryszard Miernik urodził się 19 grudnia 1952 roku w Bieruniu. W barwach GKS-u Tychy zadebiutował 2 października 1977 roku, w wyjazdowym meczu z Wisłoką Dębica. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, a Miernik obronił rzut karny. Ostatni ligowy mecz rozegrał 22 czerwca 1986 roku, pojawiając się na murawie w 44. minucie – wszedł wtedy za Franciszka Karcha.

Karierę zakończyłem w 1987 roku. Do zespołu przyszedł Marek Baran, młody chłopak, a ponieważ prowadzący wtedy GKS Tychy Karol Grzesik stawiał na młodzież, uznałem, że na mnie już czas. Powiedziałem trenerowi, że zajmę się bramkarzami i robiłem to najpierw jako jeszcze czynny zawodnik, a potem już praktycznie tylko jako pomocnik trenera. Może gdyby był jeszcze ktoś ze mną z ludzi po trzydziestce nie zrezygnowałbym tak szybko, ale po odejściu Jasia Bielenina do Brzeszcz nie chciałem czuć się jak dziadek – wyjaśniał przyczyny zakończenia kariery Miernik.

Numer 2 – Marek Franczuk (Baran)

Drugie miejsce w rankingu tyskich bramkarzy zajmuje Marek Baran, obecnie znany jako Marek Franczuk. W barwach GKS-u Tychy występował między rokiem 1986 a 1990, a następnie po powrocie do zespołu w 1997 roku oraz pod koniec dekady w latach 1999–2000, rozgrywając łącznie 164 ligowe mecze. Statystyki czystych kont prezentują się następująco: 89 meczów na “zero”, co oznacza prawie co drugie rozegrane spotkanie bez puszczonej bramki!

Urodzony 12 lutego 1963 roku w Nysie, jest wychowankiem miejscowej Stali. Do GKS-u Tychy trafił jako 23-latek z Victorii Jaworzno.

Pierwsze piłkarskie kroki stawiałem w swoim rodzinnym mieście. Zagrałem nawet jeden mecz w trzeciej lidze... jako obrońca. Dzięki tej przygodzie z grą w polu zyskałem pewność przy rozgrywaniu piłki nogami. Jako bramkarz dobrze radziłem sobie też na przedpolu. Do Tychów trafiłem z Victorii Jaworzno, gdzie nie tylko grałem, ale i miałem etat w kopalni. Po jednym z meczów Victoria – GKS Tychy zainteresowali się mną trenerzy i działacze. Tak rozpoczęła się moja przygoda z GKS-em – wspomina Marek Franczuk.

Zadebiutował 9 sierpnia 1986 roku w domowym meczu z MK Górnik Katowice (0:1). Po zakończeniu sezonu 1989/90 przeniósł się do GKS-u Katowice, gdzie pełnił funkcję rezerwowego bramkarza.

W latach 90. zmienił nazwisko z Baran na Franczuk.

Dopiero w wieku 30 lat poznałem swojego ojca. Po czasie poprosił mnie, żebym przyjął jego nazwisko – Franczuk. Wcześniej nosiłem nazwisko po matce – wyjaśnia.

Do GKS-u Tychy wracał jeszcze dwukrotnie – w 1997 roku oraz w 1999 roku, gdzie występował do jesieni 2000 roku. W tym czasie pomógł drużynie awansować do IV ligi.

Czy to w 1986 roku czy później – nigdy nie czułem presji wchodząc do drużyny. Do Tychów wracałem zawsze na prośbę trenerów i działaczy, żeby pomóc klubowi w trudnych momentach. GKS Tychy zawsze był dla mnie wyjątkowy. Cieszę się, że mogłem coś po sobie zostawić – zaznacza.

Numer 1 – Konrad Jałocha

Konrad Jałocha to bezapelacyjny numer jeden w zestawieniu rekordowych bramkarzy GKS-u Tychy. W barwach trójkolorowych rozegrał 168 ligowych meczów, co czyni go najczęściej występującym golkiperem w historii klubu.

Czyste konto zachował w 45 spotkaniach, co oznacza, że kończył mecz bez straty gola średnio co niemal czwarty występ.

Byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że jestem bramkarzem z największą liczbą meczów w GKS-ie Tychy. Zapisałem się w historii klubu, co jest bardzo miłą i zaszczytną informacją. To po prostu fajna sprawa. Jak kiedyś w Tychach pojawi się bramkarz, który przebije moje liczby to proszę natychmiast do mnie zadzwonić! Patrząc na to, jak dobrzy bramkarze trafiają do tyskiej drużyny – zazwyczaj tylko wypożyczeni – naprawdę trudno będzie mnie przebić – mówi Konrad Jałocha.

Urodził się 9 maja 1991 roku w Warszawie. Jest wychowankiem klubu KS Puznówka 1996. Do Tychów trafił na początku 2018 roku z Legii Warszawa, mając 26 lat. Był już wtedy bramkarzem z ekstraklasową przeszłością – mistrzem Polski w barwach Legii, z doświadczeniem zdobytym także w Arce Gdynia. Przez kilka sezonów był absolutnie pewnym punktem drużyny – zarówno pod względem sportowym, jak i mentalnym.

Nie spodziewałem się, że w GKS-ie spędzę prawie sześć lat. Zadomowiłem się w Tychach. Można powiedzieć, że wpadłem na chwilę, a zostałem na dobre kilka lat. Po pierwszym półroczu, gdy rozegraliśmy fantastyczną rundę, miałem ofertę z GKS-u Katowice . Oferowali mi bardzo dobre warunki finansowe, ale zdecydowałem się zostać w tyskim GKS-ie – zaznacza.

Najbardziej żałuje, że grając przy Edukacji 7 ani razu nie udało się awansować do Ekstraklasy.

To jest element, którego brakuje w mojej historii związanej z GKS-em. A trzeba zaznaczyć, że były sezony, w których byliśmy tego bardzo blisko. Najbardziej żal 2018 roku, gdy na wiosnę szliśmy jak burza czy sezonu, w którym odpadliśmy w barażach – dodaje.

Swój ligowy debiut w trójkolorowych barwach zanotował 3 marca 2018 roku w domowym meczu z Chrobrym Głogów, zakończonym zwycięstwem 2:1. Ostatni raz wystąpił dla GKS-u w sezonie 2022/2023, po którym zakończył tyski etap swojej kariery.

Łącznie spędził w Tychach pięć i pół sezonu. Jego spokój, doświadczenie i dobra gra na linii zyskały mu uznanie zarówno kibiców, jak i trenerów.

Od pierwszego meczu przyzwyczaiłem kibiców, że broniłem na najwyższym poziomie, a nawet dawałem coś ekstra. Bywały mecze, jak np. z Termalicą, w których miałem 12–13 kluczowych interwencji. W każdym z sezonów były spotkania, które na zawsze zapadły mi w pamięć. Szkoda jedynie, że po ostatnim sezonie kibice twierdzili, że Jałocha jest winny wszystkiemu, co złe. Po czasie mogę powiedzieć, że w tamtym okresie po prostu wszyscy byliśmy słabi. Ja też broniłem wtedy normalnie, bez „czegoś ekstra”. Mimo wszystko uważam, że pozytywnie zapisałem się w historii GKS-u Tychy. Końcówka mojego pobytu nie może zamazać tego, co zrobiłem dla drużyny i klubu na boisku przez te wszystkie lata – podsumowuje Konrad Jałocha.

Wyjątkowa „szóstka” w historii

W całej dotychczasowej historii GKS-u Tychy w ligowych spotkaniach wystąpiło aż 41 bramkarzy. Tylko sześciu z nich przebiło magiczną barierę 100 rozegranych meczów. To wyjątkowa „szóstka”, która zapisała się na trwałe w klubowej kronice: Konrad Jałocha, Marek Franczuk (Baran), Ryszard Miernik, Eugeniusz Cebrat, Stefan Anioł oraz Marcin Soldak.

Patrząc na to, jakie są obecnie realia piłkarskie i jak często zmieniają się zawodnicy, uważam z pełną odpowiedzialnością, że przez najbliższe, a może i bardzo długie lata trudno będzie komukolwiek pobić rekord Konrada Jałochy albo choćby zbliżyć się do stu występów. To, ile spotkań rozegrał Konrad, musi robić wrażenie – mówi Łukasz Sobala, tyszanin, kibic, fotograf i historyk GKS-u Tychy. – Spójrzmy, jak długo musieliśmy czekać, żeby ktoś zdetronizował Marka Franczuka. A przecież nikt nie dostaje miejsca w bramce za darmo. Jeśli ktoś przez tyle sezonów był numerem jeden, to musiał być po prostu świetny. Konrad przyszedł do Tychów w trudnym momencie. W 2018 roku, gdy mieliśmy kłopoty na tej pozycji. Od razu pokazał, że to fachowiec przez duże F. Gorszy moment miał właściwie tylko w swoim ostatnim sezonie – może coś się wypaliło, może obie strony potrzebowały zmiany, ale to nic nie odbiera jego wkładowi w historię klubu.

Poza rekordową szóstką między słupkami GKS-u Tychy stali również: Michał Kojdecki, Adam Stokowy, Paweł Florek, Piotr Misztal, Andrzej Jarkiewicz, Krzysztof Kijas, Marcin Suchański, Marek Igaz, Maciej Kikolski, Mariusz Luncik, Marcel Łubik, Ryszard Wowro, Mateusz Struski, Dominik Kisiel, Ryszard Kłok, Rafał Dobroliński, Sebastian Przyrowski, Damian Drelich, Adrian Odyjewski, Mirosław Dreszer, Adrian Kostrzewski, Grzegorz Kurdziel, Dariusz Kopel, Tomasz Dziewięcki, Rafał Magaczewski, Franciszek Karch, Paweł Góra, Przemysław Goj, Jerzy Brajter, Krzysztof Wójcik, Mirosław Hejzner, Łukasz Broncel, Kacper Dana, Damian Matras i Piotr Kowalczyk.

Każdy z nich, niezależnie od liczby rozegranych spotkań, dołożył swoją cegiełkę do bramkarskiej historii Górniczego Klubu Sportowego Tychy.

Udostępnij materiał: